piątek, 4 listopada 2016

(BTS) V - Nieporozumienie




Właśnie wyszłaś z autobusu, zaraz po czym szybkimi krokami zaczęłaś iść przed siebie. Byłaś już spóźniona na spotkanie, przez co z każdą chwilą denerwowałaś się coraz bardziej. Musiałaś pomóc przyjaciółce w waszej przeprowadzce, ponieważ kilka dni wcześniej obiecałaś jej, że nie zostawisz ją z tym samej. Tym bardziej, że sama cieszyłaś się na myśl o nowym mieszkaniu. Ciąg pracy tak bardzo Cię pochłoną, że prawie zapomniałaś o tym, że musisz się jeszcze z kimś spotkać. Kiedy przybiegłaś na przystanek autobusowy już zrezygnowana myślałaś, że się spóźniłaś, lecz tak na prawdę to pojazd miał kilka minut opóźnienia, więc mogłaś nim pojechać do celu. Jak na złość kierowca prowadził powoli, więc byłaś pewna na sto procent, że nie dotrzesz na czas. Biegłaś do kawiarni w swoich niebieskich jeansach i białym t-shircie. Miałaś związane włosy w kitkę, więc nie przeszkadzały Ci podczas sprintu. Nie miałaś nawet czasu, żeby wcześniej wybrać jakiś lepszy outfit, ale byłaś tak podekscytowana, że chciałaś się spotkać jak najszybciej ze swoim znajomym. Taehyung, tak miał na imię, lecz nazywałaś go V, jak większość jego przyjaciół. Poznaliście się 2 miesiące wcześniej na kręgielni. Byłaś wtedy z przyjaciółkami tam, aby uczcić urodziny jednej z nich. Obok waszego toru była grupka chłopaków, która od samego początku się przed wami popisywała i nie trzeba było długo czekać, aby się do was przyłączyła. Miałyście z dziewczynami wtedy taki dobry humor, że żadna nie protestowała, aby zapoznać się z zabawnymi młodymi mężczyznami, którzy byli mniej więcej w waszym wieku. Twoją uwagę od razy przykuł Taehyung, który wydawał się być najbardziej energiczny z całego towarzystwa. Miałaś wrażenie, że Ty w pewien sposób też go zauroczyłaś. Mimo, że na początku wydawał się być przy Tobie nieco spłoszony i nieśmiały to jednak szybko odnaleźliście wspólny język. Już tamtego dnia poprosił Cię o numer telefonu, a następnego już chciał z Tobą pisać. V sprawiał wrażenie takiego, który za wszelką cenę chce się do Ciebie zbliżyć, co nawet podkreślały niektóre z Twoich koleżanek. Przez dwa miesiące widywaliście się jedynie w grupie swoich znajomych, ale te spotkanie miało być waszym pierwszym jedynie we dwoje i właśnie z tego powodu byłaś taka podekscytowana.
Gdy dotarłaś już na miejsce, stanęłaś przed wielką szybą, przez którą od razu dostrzegłaś siedzącego przy stoliku szatyna, sprawdzającego coś w telefonie. Uśmiechnęłaś się i w tym samym momencie on spojrzał w Twoją stronę. Pomachałaś mu, lecz on był jakiś inny. Zawsze kiedy Cię dostrzegał na jego buzi od razu pojawiał się szeroki uśmiech, lecz tym razem wydawał się jakiś smutny, przygnębiony. Weszłaś do budynku i po chwili usiadłaś na przeciwko chłopaka, jednak on dalej wydawał się zasmucony.
- Przepraszam za spóźnienie. - Zaczęłaś rozmowę. - Teraz się przeprowadzam i musiałam się zająć przeprowadzką, w dodatku autobus jechał strasznie powoli...
- Na pewno? - Przerwał Ci. - Może po prostu spotkałaś się z kimś innym...
Przez chwilę zamilkłaś, zastanawiając się o co konkretnie chodzi Twojemu koledze.
- Co? Mam teraz zamieszkać z moją przyjaciółką, więc musiałam jej pomóc. Jesteś zły bo spóźniłam się?
Szatyn głośno westchnął, prostując się i nieco odchylając głowę do góry.
- To nawet nie chodzi o to, że nie przyszłaś na czas, bardziej mnie interesuje, czemu się spóźniłaś?
- Przecież cały czas mówię, że chodzi o przeprowadzkę.
Zaczęłaś się denerwować. Ton chłopaka nie był zbyt przyjazny. Chyba po raz pierwszy przy Tobie się tak dziwnie zachowywał. Najgorsze było to, że nawet nie znałaś przyczyny jego złości.
V przegryzł wargę w tym samym czasie szukając czegoś w komórce. Po chwili pokazał Ci zdjęcie, które mocno Cię zaszokowało.
Na obrazku znajdowałaś się Ty i jeden z kolegów Taehyunga. Ujęta była chwila, w której się przytulaliście, co wyglądało jakbyście byli ze sobą naprawdę blisko.
- Skąd masz to zdjęcie? - Spytałaś bardziej smutnym tonem.
- Dostałem je dzisiaj rano. Czy Ciebie i Namjoona coś łączy?
- Nie, to tylko kolega.
- Kolega? Na tym zdjęciu nie wygląda jak tylko kolega... w dodatku informacje, które dostałem też mówią co innego.
- O czym Ty mówisz? Może mi po prostu powiedz, kto Ci to wysłał?
- Nie musisz tego wiedzieć. Chce po prostu poznać prawdę.
- Taehyung, prawda jest taka, że mnie i jego nic nie łączy.
- Te zdjęcia mówią co innego...
- Co mnie obchodzą zdjęcia?! -Podniosłaś głos, uderzając pięścią w stół.
- Gdybyś była szczera, nie denerwowałabyś się. - Mówił coraz bardziej stanowczo.
- Dlaczego nie chcesz mi wierzyć? - W jeden chwili posmutniałaś.
- Wybacz, ale nie potrafię...
Między wami zapanowała kompletna cisza. Patrzeliście na siebie ze smutnymi minami. Nie wiedziałaś już co powiedzieć, aby młody mężczyzna w końcu ci zaufał.
- Lubisz mnie? - Zapytał cicho. - Lubisz mnie bardziej niż przyjaciela?
Wpatrywałaś się w jego twarz z lekko uchylonymi ustami. W jednym momencie zbrakło Ci języka w buzi. Chciałaś powiedzieć "Tak, oczywiście, lubię tylko Ciebie", lecz coś się hamowało. Może po prostu zabrakło Ci odwagi, aby powiedzieć mu w prost, że jest  w ostatnim czasie jedynym chłopakiem, który mógłby zostać kimś więcej niż jedynie kumplem. Chyba po prostu bałaś się okazać swoje uczucia.
Po kilku sekundach milczenia, gdy szatyn nie usłyszał odpowiedzi, spuścił głowę w dół jeszcze bardziej smutniejąc.
- Tak myślałem...
Skończył swoje zdanie i wstał z miejsca, chowając telefon do kieszeni czarnych spodni. Już po chwili wyszedł z kawiarni, nawet bez pożegnania.
Siedziałaś w ciszy, patrząc nieobecnym wzrokiem na drewniany stolik. Łzy zbierały Ci się do oczu, ale wiedziałaś, że nie możesz się rozpłakać w miejscu publicznym. Słyszałaś za plecami jak jakaś para szeptała do siebie "Zerwali? Chyba ją zostawił...". Nie mogłaś tego znieść, więc wstałaś i wybiegłaś z budynku. Miałaś nadzieje, że jeszcze zdołasz dostrzec gdzieś Taehyunga, jednak na marne.
Siedząc w autobusie starałaś się słuchać jak najweselszych piosenek jakie tylko miałaś w telefonie, aby bez płaczu jakoś dotrzeć do domu. Niestety za dużo to nie dawało. W pewnym momencie zaczęła grać jedna ze smutnych piosenek, którą uwielbiałaś. Już miałaś ją przełączyć, ale nie zrobiłaś tego. Wsłuchiwałaś się w nią, a łzy ponownie się pojawiły. Gdy spływały Ci po policzkach od razu
je wycierałaś dłonią, by nikt nie zauważył. Idąc do nowego mieszkania wydawałaś się być bez życia. Nawet nie wiedziałaś z jakiego powodu było Ci bardziej przykro. Dlatego, że Taehyung nie chciał Ci wierzyć i najprawdopodobniej będzie chciał urwać z Tobą kontakty, czy może dlatego, że nie potrafiłaś mu wtedy powiedzieć, że Ci na nim zależy?
Musiałaś odpocząć, więc zaraz po wejściu do domu poszłaś do swojego jeszcze prawie pustego pokoju i rozpłakałaś się kładąc na łóżku. Ze zmęczenia w pewnym momencie przysnęłaś. Gdy się obudziłaś, sprawdziłaś na telefonie, że dochodzi godzina 16:00. Zaraz po tym wstałaś i wyszłaś z pomieszczenia kierując się do kuchni. Tam przy stole siedziała Twoja współlokatorka, która bawiła się swoim telefonem. Kiedy Cię zobaczyła jej mina zrobiła się zdziwiona.
- Już się obudziłaś? Jak wróciłaś to mnie nie było, bo wyszłam do sklepu, żeby kupić coś na kolacje. Nie zostawiałam żadnej kartki, bo myślałam, że później wrócisz.
- Rozumiem. - Odpowiedziałaś krótko, siadając przy stole.
- ______... Czy Ty płakałaś? - Zapytała czułym głosem.
Nie dałaś odpowiedzi, a jedynie przejechałaś palcami po policzku ciągnąc nosem.
- Coś się stało na spotkaniu z Taehyungiem? - Zadała kolejne pytanie.
- To było dziwne... - Powiedziałaś zachrypniętym głosem.
- Co było dziwne?
- Nie wiem skąd, ale mówił, że rano ktoś mu wysłał zdjęcie jak przytulam się z Namjoonem. Kilka dni temu spotkałam się z nim na mieście, całkiem przypadkiem. Przytuliliśmy się na pożegnanie i ktoś w tym czasie musiał nam zrobić zdjęcie. Chyba był zazdrosny, bo zrobił mi awanturę za to.
- Po co miałby ktoś to robić?
- Nie wiem, ale V nawet nie chciał mi uwierzyć, że to był jedynie przyjacielski uścisk...
- Nie płacz, może wszystko się wyjaśni. Powinnaś z nim o tym jeszcze pogadać, gdy ochłonie.
- Nie wiem, nie wiem czy będę miała tyle odwagi. Zapytał mnie, czy lubię go bardziej niż przyjaciela, a ja nawet nie miałam odwagi powiedzieć "tak".
- Naprawdę? Zadał Ci takie pytanie?
- Tak...
- Słuchaj, myślę, że teraz pewnie jest wściekły, bo zareagował zbyt pochopnie, ale w końcu to przemyśli i na pewno sam uzna, że trochę przegiął...
- Dzięki, potrzebne mi były takie słowa... - Uśmiechnęłaś się po raz pierwszy od kilku godzin.
-Nie ma sprawy. 30000 won...
- Co?
- 30000 won.
- Co? Nie rozumiem...
- A co ty myślałaś? Rada psychologa jest cenna, a życie kosztuje... 30000 won.
- Ty świnio... - Zaśmiałaś się targając włosy koleżance.
Kolejne dwa dni mijały Ci bardzo powoli. Nawet przeprowadzka już Cię tak nie cieszyła jak na samym początku. Chciałaś być szczęśliwa, ale każda próba okazywała się zgubna. Nie raz miałaś już napisać wyjaśnienie do chłopaka o tamtej całej sytuacji, ale rezygnowałaś.
Kiedy zaczął się weekend zadzwoniła do Twojej współlokatorki wasza stara przyjaciółka, która zapraszała was do klubu na piątek wieczór. Tłumaczyła, że wygrała zniżki na tańsze wejścia dla trzech osób, więc od razu pomyślała o was. Mimo, że początkowo nie byłaś zachwycona tym pomysłem to jednak zostałaś namówiona przez przyjaciółkę. Pomyślałaś, że może rzeczywiście dobrze by Ci zrobiła chwilowa ucieczka od rzeczywistości.
Wieczorem ubrałaś najlepszą sukienkę jaką miałaś i zrobiłaś mocniejszy makijaż niż zwykle. W klubie było mnóstwo ludzi i mimo tego, że nie lubiłaś zatłoczonych miejsc to obiecywałaś sobie, że nic nie powinno Ci zepsuć tej nocy. Już po chwili wypicia małej ilości alkoholu zaczęłaś tańczyć z koleżankami na parkiecie. Nie minęło nawet pół godziny, a ty już miałaś świetny humor. Stanęłaś ze znajomymi przy barze popijając trunek. Uśmiechałaś się i żartowałaś w grupie. Niespodziewanie do waszego towarzystwa dołączyło trzech Ci znajomych chłopaków, w których między innymi znajdował się V. Na jego widok znowu posmutniałaś.
- Witam! Co za miła niespodzianka! - Krzyknął uradowany jeden z chłopaków.
- Wy też tutaj? - Zaśmiała się Twoja współlokatorka.
Chciałaś się uśmiechnąć i przywitać, lecz obecność szatyna wprawiała Cię w niepokój. Twoja koleżanka od czasu do czasu rzucała na Ciebie znaczący wzrok, bo wiedziała o Twojej sytuacji z V. Sam chłopak wydawał się poważny.
- Chodźmy jeszcze potańczyć! - Zaproponowała jedna z dziewczyn.
- Tak, to dobry pomysł. - Wtrąciłaś.
Odłożyłaś drinka, po czym złapałaś obie kumpele za ręce i pociągnęłaś je za sobą w tłum skaczących oraz tańczących ludzi. Po chwili wraz z grupą zaczęłaś się bawić. Machałaś włosami, podskakiwałaś i kręciłaś biodrami, co sprawiało, że wyglądałaś na całkowicie wyluzowaną. Może po prostu chciałaś się popisać przez Taehyungiem. Po kilku minutach przyłączyły się do was jakieś dwie nieznajome młode kobiety, które zaczęły uwodzić chłopców z waszego towarzystwa. Na początku nie przeszkadzało Ci to, lecz gdy ujrzałaś jak V zaczyna tańczyć z wysoką i zgrabną brunetką coś Cię wewnętrznie uderzyło. Uśmiechał się do niej, tak jak kiedyś do Ciebie. Jego ręce wylądowały na jej biodrach, a ona nie protestowała, a wręcz sama umieściła ręce na jego ramionach. Zerkałaś ukradkiem na to wszystko i czułaś się z sekundy na sekundę coraz bardziej dobita. W pewnym momencie zatrzymałaś się i jedynie wpatrywałaś się jak Taehyung tańczy z inną kobietą. Nie chciałaś już tego widzieć, więc po prostu przepchnęłaś się przez tłum, aby wyjść stamtąd. Czułaś wtedy niesamowitą złość. Zadawałaś sobie pytania, czy on zrobił to na złość, czy może rzeczywiście już w tak krótkim czasie o Tobie zapomniał?
Najprawdopodobniej żadna z Twoich przyjaciółek nie zauważyła, że Cię nie ma, bo stojąc już kilka minut na zewnątrz nikt po Ciebie nie przyszedł. Nie chciałaś psuć nikomu zabawy swoim beznadziejnym humorem, więc po prostu postanowiłaś wrócić do domu taksówką. Owszem, byłaś smutna, a zarazem zła, ale nie żałowałaś tego co się stało. Po prostu ta noc uświadomiła Ci, że lepiej będzie jak zapomnisz o swojej sympatii. Od razu po powrocie, wzięłaś szybki prysznic i zmyłaś makijaż, który nieco zaczął Cię drażnić. Przebrana w piżamę podsuszyłaś mokre włosy. Przed snem chciałaś jeszcze wypić szklankę wody, ale usłyszałaś pukanie do drzwi. Pomyślałaś, że to pewnie Twoja kumpela wróciła z imprezy, a wręcz byłaś pewna, że to ona.
- Wejdź, mam nadzieje, że nie jesteś zbyt pijana...
Otworzyłaś zamek od drzwi i od razu odwróciłaś się idąc przed siebie.
- Właśnie miałam zamiar kłaść się spać, więc proszę nie hałasuj za bardzo...
Ledwo dokończyłaś zdanie, gdy odwracając się w drzwiach ujrzałaś stojącego z poważną miną Taehyunga. Zamilkłaś wpatrując się w niego z uchylonymi ustami.
- C-Co tu robisz? - Ponownie się odezwałaś.
- Musimy pogadać. - V wszedł do środka zamykając za sobą drzwi.
- Jest za późno, chce iść spać, powinieneś sobie iść.
- Przecież pozwoliłaś mi wejść, prawda?
- T-Tak ,a-ale myślałam, że to moja współlokatorka, a nie ty...
Szatyn powolnymi krokami zbliżył się w Twoją stronę.
- Proszę, porozmawiajmy. - Mówił czule.
- O czym? Nie mamy już chyba o czym rozmawiać.
- Te zdjęcia...dostałem je od Minji...
- Od Minji? Mogłam się spodziewać... - Westchnęłaś. - Podkochuje się w Tobie, dlatego się już z nią nie zadaje, bo była zazdrosna, że mam z Tobą lepsze kontakty.
V zmarszczył brwi przy tym lekko uchylając usta.
- W sumie... - Kontynuowałaś. - Teraz to nie ma znaczenia, jest ładna, możecie być razem...
Odwróciłaś się do niego plecami i powolnymi krokami zaczęłaś iść do kuchni. Będąc tam nalałaś wody do szklanki po chwili z niej popijając. V staną przy ścianie uważnie się w Ciebie wpatrując.
Odłożyłaś przedmiot pod zlew, zerkając na boki.
- Idź już, naprawdę jestem zmęczona.
- Nie mogę...
Mężczyzna zbliżył się do Ciebie gwałtownie, łapiąc mocno za ramiona i przyciskając do ściany. Rozszerzyłaś oczy uważnie się wpatrując w jego twarz.
- Obiecaj, że Ciebie i Namjoona nic więcej poza przyjaźnią nie łączy. - Mówił patrząc Ci prosto w oczy.
- Mówiłam Ci to cały czas, jeśli mi nie wierzysz to po prostu lepiej wyjdź.
- Przepraszam...
Położył dłonie na ścianie tak, że stałaś między jego rękoma. Schylił głowę i głośno westchną.
- Przepraszam, naprawdę...
- Jest mi przykro... - Mówiłaś załamującym się głosem. - Jest mi przykro, że uwierzyłeś jej a nie mi...
- Wiem, ale jestem o Ciebie tak cholernie zazdrosny, że nie myślałem wtedy racjonalnie.
- To nie jest wymówka...
- _____, znam Cię tylko dwa miesiące, ale wiem, że jesteś dla mnie naprawdę ważna i chcę żebyś była kimś więcej niż tylko przyjaciółką. Jestem w tobie zakochany...
Gdy to mówił do Twoich oczu napłynęły łzy. Przypomniała Ci się tamta sytuacja w kawiarni, gdy zarzucał Ci rzeczy, które nie są prawdziwe. Ten smutek powrócił.
- Ty nie jesteś zakochany, jesteś po prostu głupi... - Szlochałaś.
 V wypuścił powietrze ustami i położył swoje czoło na Twoim. Przybliżał się do Ciebie i wyraźnie to czułaś. Ta chwila była dla Ciebie naprawdę ciężka. Chciałaś mu kazać odejść, ale za razem pragnęłaś by został.
- V, ja nie jestem dla Ciebie wystarczająco dobra...
- Cicho już...
Przerwał Ci po chwili zatapiając swoje usta w Twoich. Złapał Cię delikatnie za policzki mocniej naciskając pocałunki. Nie protestowałaś, tylko odwdzięczałaś się tym samym.

1 komentarz:

  1. Omo jakie to było urocze! Ta końcówka! Aish! Świetne! 💟

    OdpowiedzUsuń