sobota, 11 lipca 2015

(Infinite) L - Zatańcz ze mną




Dochodziła powoli godzina 20:00. Byłaś w drodze do domu swojej przyjaciółki, która obchodziła tego dnia swoje urodziny. Stała się już wiekowo pełnoletnia, więc urządziła imprezę w swoim wielkim domu. Zawsze zazdrościłaś jej tego, że jej rodzice byli bogaci, a sam dom na pierwszy rzut oka można było nazwać pięknym, w dodatku znajdował się w bezpiecznej dzielnicy. Dojechałaś taksówką w właściwe miejsce i już po kilku minutach znalazłaś się przy bramie.
- ______ Już jesteś! - Krzyknęła twoja znajoma, Soo Min która biegła ci otworzyć bramę.
Przed wejściem do budynku poprawiłaś swoją czarną sukienkę bez ramiączek zakończoną falbanami. Już na zewnątrz było słychać muzykę, ale nie była ona jakoś  specjalnie głośna dopóki nie weszło się do środka. Poszłaś z koleżanką do salonu, gdzie światło było wyłączone i jedynie świeczki postawione na meblach rozświetlały ciemność. Było na tyle jasno, że na fotelu zauważyłaś dwie swoje inne przyjaciółki siedzące obok jakiś chłopaków, których nie znałaś. Były jeszcze dwie dziewczyny, lecz ich już nie znałaś. Pomyślałaś, że to prawdopodobnie jakieś stare znajome jubilatki. Na początku nie było ci łatwo, ale uśmiechnęłaś się po czym podeszłaś bliżej kumpeli.
 - ____ Myślałyśmy, że już cie nie będzie. - Powiedziała jedna, która chyba już zażyła trochę alkoholu.
- ____siadaj. - Wtrącił brunet siedzący obok dziewczyny, posuwając się, aby dać ci miejsce.
Siedziałaś na lewym miejscu mebla rozglądając się po pomieszczeniu jakbyś widziała go pierwszy raz. Nie czułaś sie tego dnia najlepiej, lecz obiecałaś, że będziesz. Nie lubiłaś się nad sobą użalać, więc trzymałaś się myśli, że może za jakiś czas zaczniesz się naprawdę dobrze bawić.
Siedziałaś w ciszy, słuchając jakiejś dyskotekowej piosenki w tle, gdy nagle w drzwiach zobaczyłaś znajomego chłopaka. Chodził do klasy z twoją przyjaciółką i wiedziałaś, że sie maja ku sobie, jednak nigdy nie miałaś okazji z nim bliżej porozmawiać. Tak właściwie po kilku chwilach już nie zwracałaś na niego uwagi. Twój wzrok przybił wysoki brunet stojący tuż zanim.
- Słuchajcie! - Krzyknęła twoja kumpela ściszając muzykę. - Kwang Soo przyprowadził swojego brata Myung Soo, możecie go nie znać, więc bądźcie mili.
Myung Soo tymi słowami tak jakby się zawstydził. Widziałaś jak chowa swój nerwowy uśmiech spuszczając głowę w dół. Był dla ciebie ciekawy. Nie tylko przystojny, ale miał coś w sobie co zmuszało cię do patrzenia na niego. Tak jak miałaś nadzieje, impreza rozkręciła się po niecałych pół godzinach. Chyba już każdy wziął do ust alkohol, oprócz ciebie i Myung Soo. Bałaś się, że jeśli trochę wypijesz to nagle znowu się źle poczujesz. Nie miałaś zamiaru ryzykować, ale za razem nikt cię za to nie winił.
- Poczekajcie! Poczekajcie! - Krzyknęła jubilatka kończąc sie śmiać i podnosząc rękę. - Zagrajmy w coś, będzie śmiesznie.
Czekałaś aż da jakąś propozycje, a inni członkowie imprezy ucichli, aby usłyszeć to co chciała powiedzieć.
- Zagrajmy w "Pięć placów" - Oznajmiła Soo Min.
- Ah! Wiem o co ci chodzi! - Wtrącił Kwang Soo.
Po wyjaśnieniu wszystkich zasad, Kwang Soo ściszył muzykę do zera i usiadliśmy. Niektórzy spoczywali na kanapę, w czym ty, a reszta na podłodze. Gra była prosta. Każdy miał zadać komuś pytanie i jeżeli kiedyś ta osoba dokonała tego czynu miała schować jeden palec. Ten co ukrył wszystkie jako pierwszy przegrywał.
- Kwang Soo. - Zaczęła Soo Min. - Lubisz mnie? - Dodała po chwili.
- Oczywiście, że cię lubię. - Bez zastanowienia odpowiedział przy tym się śmiejąc.
Chłopak schował kciuk i musiał zadać pytanie innej osobie.
- L, czy jest tu jakaś osoba, która ci się podoba? - Zadał pytanie swojemu bratu.
Myung Soo wyraźnie się zawstydził. Spuścił głowę tak jak wtedy gdy go Soo Min przedstawiała. Wszyscy łącznie z tobą patrzyli na niego z wielką ciekawością wymalowaną na twarzach.
- Tak. - Dał krótką odpowiedź.
Gra toczyła się krótko. Poszło wam szybciej niż ci się mogło wydawać. Przegraną osobą była Soo Min. Dostawała pytania typu "Czy piłaś kiedyś alkohol? Czy pokłóciłaś się kiedyś z rodzicami? Czy brałaś kiedyś prysznic?". Niestety to jej sie trafiły takie rzeczy, które spotkały chyba każdego z nas. Poczułaś pragnienie, więc przeprosiłaś towarzystwo na chwilę, a następnie poszłaś do kuchni. Wzięłaś karton soku z lodówki po czym zapełniłaś tym szklankę. Chciałaś wziąć łyk, ale przestraszył cię głos za tobą.
- ____ - Usłyszałaś jak ktoś wymawia twoje imię.
Zlękłaś się lekko podskakując po czym przerażona odwróciłaś wzrok za siebie. To Myung Soo cię wystraszył. Był trochę zdziwiony tym co sie stało, ale po kilku sekundach na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech.
- Jestem straszny? - Spytał czule.
- N-Nie. - Zająkałaś się.
- Wstydzisz się mnie? Nie powinnaś...
Pokręciłaś tylko głową. Nie wiedziałaś czemu, lecz trudno było ci się odezwać. Czy to jest urok ? A może po prostu włączyła się twoja nieśmiałość?
- Nie wstydzę. - Odpowiedziałaś cicho.
Nie dałaś się brunetowi napatrzeć na siebie, ponieważ po chwili wróciłaś do salonu. Usiadłaś na kanapie, ale po kilku minutach usiadł obok ciebie Myung Soo.
- Zapomniałaś czegoś . - Powiedział zbliżając się do ciebie.
- C-Co?! - Zapytałaś głośno, nie słysząc przez muzykę.
- Zapomniałaś czegoś. - Chłopak wcisnął ci do ręki szklankę soku, którą zostawiłaś w kuchni.
To było żałosne dla ciebie, że czułaś się przy nim tak nie swojo, że aż zapomniałaś o swoim pragnieniu napicia się czegoś. Biorąc szklankę z uśmiechem, co jakiś czas popijałaś małymi łykami sok. O dziwo impreza zaczęła mizernieć. Wszyscy porozkładali się na meblach, a nawet na podłodze. Widziałaś, że powoli idą spać. Jedynie ty i twój nowy kolega trzymaliście się jakoś. Było ci duszno, więc wyszłaś na zewnątrz i usiadłaś na ławce, która znajdowała się przy oknie. Słyszałaś jeszcze muzykę, ale była ona cicha na tyle, aby nie przeszkadzała sąsiadom. Znowu nie mogłaś pobyć sama, gdyż po kilku minutach zobaczyłaś brata Kwang Soo.
- Jest już późno. - Westchnął siadając obok siebie na ławce.
- Um. - Pokiwałaś głową patrząc przed siebie.
- Mam wrażenie, że mnie nie lubisz, jesteś zła za to, że cie przestraszyłem w kuchni?
- Nie. - Zaśmiałaś się cicho. - To nie tak.
Brunet już nic nie odpowiadał, jedynie pokiwał głową.
Nie chciałaś siedzieć w niezręcznej ciszy, więc przełamałaś lody i zaczęłaś temat.
- Słyszałam jak twój brat czasem mówił do ciebie L, nie powinien się do ciebie zwracać Hyung? Chyba jesteś od niego starszy.
- Heh. - Zaśmiał się i spuścił na chwilę głowę w dół. - Koledzy tak do mnie mówili od kilku lat, aż Kwang Soo też zaczął. Ale pozwalam mu, zawsze chciałem być dobrym Hyung'iem.  
Uśmiechnęłaś się patrząc na L'a. Wydawał ci się taką ciepłą osobą. Czułaś do niego sympatie.
Niespodziewanie usłyszałaś, że muzyka zmieniła się z wesołej i skocznej na spokojną oraz powolną. Naprawdę dobrze się wkomponowała w tę chwilę. Była taka piękna noc. Zaczęłaś się trząść, więc L przyniósł ci swoją cienką kurtkę, którą okrył twoje ramiona. Od razu zrobiło ci się lepiej.
- Tańczyłaś kiedyś wolnego? - Zadał pytanie.
- Tylko dwa razy.
- Dwa razy? Z kim? - Uśmiechnął się cały czas patrząc na ciebie.
- Nie lubię tego wspominać. - Syknęłaś.
- Dlaczego? Aish...przepraszam, jestem zbyt ciekawy, ale to dlatego, że jakoś tak na mnie działasz.
Podniosłaś wzrok na twarz chłopaka zagapiając się przez chwile.
- To nic. Po prostu jeden był kretynem, a drugi wolał trzymać łapska tam gdzie nie trzeba.
Widziałaś, że twarz Myung Soo po twoich słowach posmutniała, lecz nie na długo.
- Chcesz zatańczyć? Do trzech razy sztuka. - Zapytał przy tym stając się weselszym.
- Nie wiem... chyba nie umiem, nie czuje się z tym dobrze. - Tłumaczyłaś się.
- To spróbuj dla mnie. Zatańcz ze mną.
Mimo swojej niechęci zgodziłaś się. Po chwili zsunęłaś z ramion jego kurtkę na ławkę, a sami oboje wstaliście.
- Jak zacząć? - Zaśmiałaś się zasłaniać uśmiech dłonią.
L przegryzł wargę po czym dość szybko objął cię w pasie. Byłaś przytulona do jego torsu. Bałaś się trochę tej bliskości, ale gdybyś powiedziała, że nie jest ci dobrze to byś skłamała. Brunet sam przyciskał cię do siebie, tak jakby chciał ci zapewnić bezpieczeństwo. Niestety taniec nie trwał długo, bo piosenka się skończyła. Następny był jakiś weselszy utwór, ale nie wiedziałaś co zrobić dalej gdy się odsunęłaś od kolegi.
- Poczekaj, to też może być dobre.
L złapał cię za dłoń podniósł ją tak, że zrozumiałaś, że chodzi mu o to, żebyś się obróciła. Nigdy nie robiłaś czegoś takiego z facetem, więc wydawało ci się to zabawne. Oboje się uśmiechaliście bez przerwy, a ty co chwila się obracałaś gdy L dawał znak. Bawiłaś się naprawdę dobrze.

1 komentarz: