środa, 23 marca 2016

(NU'EST) Ren - Okno




 To był ciepły, wiosenny dzień. Lato zbliżało się wielkimi krokami, dzięki czemu twój humor był w miarę pogodny. Twoja klasa właśnie miała wychowanie fizyczne, na boisku przed wielką szkołą. Graliście w piłkę nożną. Może i nie byłaś jakoś specjalnie utalentowana w sporcie, ale nieźle sobie radziłaś. Byłaś już zmęczona bieganiem za piłką, ale uśmiech nie znikał ci z twarzy. Kopnęłaś piłkę, a zaraz za nią pobiegała połowa nastolatków na boisku. Ty musiałaś odsapnąć, więc schyliłaś się opierając dłonie o kolana, głośno dysząc. Chwilę wpatrywałaś się przed siebie, ale nagle coś ci podpowiedziało, żeby spojrzeć gdzieś indziej. Wyprostowałaś się i od razu skierowałaś wzrok na najniższe okno w twojej szkole. Zobaczyłaś w nim chłopaka. Nie widziałaś go dokładnie, gdyż słońce raziło cię w oczy, ale zauważyłaś, że zarysowana postać stoi nieruchomo, patrząc w twoją stronę z poważną miną. Wydawał się smutny, ale w sumie kto by cieszył się w szkole? Też się w niego wpatrywałaś, ale kątem oka zauważyłaś, że piłka poleciała za twoje plecy, a za nią twoja drużyna. Nie chciałaś stać jak kołek, więc gwałtownie się odwróciłaś, aby kontynuować grę. Nie minęło sporo czasu, ale coś cię ponownie zmusiło, żeby spojrzeć na okno, w którym widziałaś tajemniczego nastolatka. Dokładnie się przyjrzałaś, lecz już nikogo w nim nie było.
Na przerwie spacerowałaś po korytarzu z koleżanką, która ci właśnie opowiadała, co robiła na randce z jakimś nowym chłopakiem. Średnio cię to interesowało, ponieważ ciągle w pamięci przypominałaś sobie moment na boisku. Dziwiło cię, że tak rozmyślasz nad tamtym momentem. Przecież to był zwykły chłopak, który po prostu wyglądał sobie przez okno. Może zainteresował cię tym, że akurat w Ciebie się wgapiał. Niespodziewanie z klasy wyszedł średniej wysokości brunet. Szybko rozpoznałaś, że to właśnie ten chłopak, którego widziałaś w oknie. Pojawił się jak na zawołanie. Byłaś pewna, że to on, miał tak samo ułożone włosy oraz był tej samej chudej postury. Mimo, że wtedy na dworze świeciło słońce to jednak potrafiłaś dostrzec jego delikatne rysy twarzy, które nieco przypominały dziewczęce. Rozszerzyłaś oczy na jego widok. Po chwili zaczął iść w Twoją stronę, a ty wpatrywałaś się w niego natarczywie, jednak on miał skierowany wzrok przed siebie. Znowu był taki poważny, w sumie wyglądał na takiego, który prawie nigdy się nie uśmiecha. Tak bardzo pasował mu oziębły wygląd. Kiedy się minęliście, przypomniałaś sobie, że znasz go. Widywałaś go czasem na korytarzu, ale nigdy nie zwracałaś na niego większej uwagi. Był to twój pierwszy rok w tej szkole i słabo znalazłaś w niej kogokolwiek.
-  _____, słuchasz mnie ? - Usłyszałaś głos swojej koleżanki.
Odwróciłaś na nią wzrok i zauważyłaś, że patrzy się na Ciebie dziwnie.
- Słuchałaś mnie ? - Zapytała ponownie.
- Tak, tylko trochę się nie wyspałam i mam problem z koncentracją. - Odpowiedziałaś z zakłopotaną miną na twarzy.
Twoja znajoma odwróciła się i widząc chłopaka o którym myślałaś, zrobiła dziwaczną minę.
- Dlaczego tak na niego patrzyłaś ? Spodobał ci się ? - Powiedziała żywiej.
- Co ? Nie! - Stanowczo zaprzeczyłaś.
- Na pewno ? Naprawdę to dziwnie wyglądało...
- Wydawało mi się, że miał coś na buzi i tyle.
W późniejszym czasie starałaś się już o nim nie myśleć. Uznałaś, że nie warto zaprzątać sobie głowy chłopakiem, którego nawet osobiście nie znasz. Nie spodziewałaś się wtedy tego, że jeszcze nie raz się z nim zetkniesz.
Następnego dnia była sobota, więc jak co tydzień w ten dzień sprzątałaś swój pokój. Właśnie kończyłaś to robić, gdy nagle z dołu zawołała Cię mama.
- _______! Zejdź na chwilę na dół!
- Za chwile! - Odpowiedziałaś głośno.
W sumie ucieszyło cię to, bo mogłaś na chwilę odsapnąć po długim czasie sprzątania i schodząc na dół miałaś tylko nadzieje, że mama nie ma dla Ciebie jakiejś kolejnej pracy.
Gdy byłaś już na dole, zauważyłaś, że w salonie siedzi jakaś para po czterdziestce z jakimś brunetem, który wydawał się być ich synem. Twój rodzic siedział naprzeciwko nich z uśmiechem rozmawiając z nieznajomymi.
- To moja córka, _______. – Przedstawiła Cię Twoja mama.
Będąc nieco nieśmiałą, delikatnie pochyliłaś się na przywitanie.
Już po chwili zauważyłaś, że młody mężczyzna, który siedział obok dorosłych to ten sam chłopak, o którym tak dużo myślałaś poprzedniego dnia. Gdy dostrzegłaś jego twarz od razu zrobiło Ci się wstyd. Stałaś w swoich szarych, przetartych dresach z lekko potarganymi włosami. Nie spodziewałaś się gości, więc nawet nie zrobiłaś makijażu. Chciałaś przeprosić za swój wygląd, ale pomyślałaś, że może nie zwrócą uwagi i zrozumieją, bo w końcu jesteś u siebie.
- ______, Państwo Choi, wczoraj wprowadzili się obok nas i chcieli się przywitać z nowymi sąsiadami. – Opowiadała.
Nic nie mówiąc, jedynie uśmiechnęłaś się, siadając obok swojej rodzicielki na kanapie. Zaczęłaś dyskretnie poprawiać swoje włosy, żeby już nie były w takim złym stanie.
- Postanowiliśmy się tu przeprowadzić, żeby nasz syn, Min Ki miał bliżej do szkoły. – Mówiła Pani Choi. – Chcieliśmy się też przenieść z mniejszego domu do większego. Odkąd mój mąż więcej zarabia możemy lepiej żyć…
Po chwili przestałaś słuchać o czym rozmawiając dorośli, ale zaczęłaś się skupiać na tym, że naprzeciwko Ciebie siedzi ten brunet w białej koszulki w kratkę schowaną w czarne spodnie. Min Ki… a więc tak miał na imię. Zerkałaś na niego nieśmiałe, w taki sposób, aby nie zdołał się domyśleć, że przyciąga Twój wzrok. Jak zwykle miał poważną minę, ale z bliska wydawał Ci się jeszcze przystojniejszy, niż wczoraj w szkole. On nawet nie zwracał na Ciebie uwagi, raczej nie odrywał wzroku od Twojej mamy, najprawdopodobniej uważnie słuchając co ona mówi.
- Ile lat ma Min Ki? – Spytał Twój rodzic.
- Prawie 19 lat, jest w drugiej klasie liceum. – Odpowiedziała matka chłopaka, która spoglądała na niego z dumą.
- Do której szkoły? – Dopytywała mama.
- Chodzę do tej samej szkoły co _______. – Odpowiedział niskim głosem brunet.
- Naprawdę? W takim razie musicie się mijać na korytarzu.
Ożywiona spojrzałaś zdziwionym wzrokiem na osiemnastolatka, który już wpatrywał się w Ciebie z lekkim uśmiechem. Po raz pierwszy widziałaś go uśmiechniętego. Byłaś zaskoczona, że w ogóle Cię kojarzy. Może właśnie dlatego wtedy w oknie się w Ciebie wpatrywał, bo wiedział, że staniecie się sąsiadami.
W tamtej chwili zastanawiałaś się czy powiedzieć, że owszem, kojarzysz Min Ki i że widujecie się na korytarzu, czy udać, że nigdy nie zwracałaś na niego uwagi i dlatego go nie kojarzysz.
- M-Możliwe… nie znam za bardzo osób spoza mojej klasy… - Tłumaczyłaś się jąkając.
Niedługo później rodzina wyszła z Twojego domu pod pretekstem zajęcia się nowym domem, a Ty czym prędzej wróciłaś do sprzątania pokoju. Kiedy skończyłaś, zostałaś posłana do sklepu. Byłaś zmęczona po porządkowaniu swojej sypialni, więc z niechęcią szłaś ulicą, marudząc coś pod nosem. Będąc już w budynku przeszukiwałaś półki z produktami.
- To nie… to nie… to kiedy indziej…to nie…o…
Zauważyłaś swoje ulubione chipsy, które rzadko kiedy bywały w tym sklepie, gdyż były drogie, więc oprócz tego, że rzadko kto je kupował to jak na taki mały, skromny sklepik nie było ich stać na nie. Nie widziałaś ich w tym sklepie już chyba od kilku miesięcy, a naprawdę je lubiłaś. Niestety były na najwyżej półce, a przez swój nie wielki wzrost trudno było Ci je dosięgnąć stojąc nawet na placach. Już miałaś zacząć podskakiwać, gdy nagle ktoś złapał paczkę ściągając ją z półki. Zdziwiona odwróciłaś wzrok za siebie widząc Choi Min Ki. Brakowało Ci słów do tej sytuacji, więc czekałaś aż brunet się odezwie.
- Czyli Ty też je lubisz… - Mruknął z uśmieszkiem na twarzy.
- O…um…. – Kiwnęłaś jednie głową.
Zazwyczaj umiałaś normalnie rozmawiać z chłopakami, nie wstydziłaś się ich, ale ten chłopak miał w sobie coś niepowtarzalnego, coś co sprawiało, że brakło Ci języka w buzi.
Chłopak sięgną po drugą paczkę, idąc dalej. Wpatrywałaś się z uchylonymi ustami jak odchodzi. Otrząsnęłaś się, po czym udałaś się szybko do kasy. Gdy miałaś już płacić, Min Ki staną za Tobą w kolejce. Gdy dałaś pieniądze, szybkimi krokami wyszłaś ze sklepu. Uważałaś, że to miłe, że chłopak sięgną dla Ciebie chipsy, ale za razem czułaś się zażenowana, przez to, że nie potrafiłaś normalnie się odezwać. Odtwarzałaś sobie w myślach tą scenę, gdy nagle za sobą nie uszyłaś głos osiemnastolatka.
- _______! Poczekaj!
Zatrzymałaś się w jeden sekundzie, odwracając się za siebie.
Podbiegając do Ciebie nieco zdyszany zaśmiał się.
- Szybko chodzisz… - Powiedział przełykając ślinę.
- Zatrzymałeś mnie tylko po to, żeby mi to powiedzieć? – Zapytałaś stając naprzeciwko niego.
- Nie… - Wysunął zaciśniętą pięść, drugą dłonią łapiąc cię za rękę – Zapomniałaś reszty.
Rozszerzyłaś lekko oczy, gdy położył ci na ręce kwotę, którą nie pamiętałaś wziąć.
 - Unikasz mnie? – Spytał.
- Co? Nie. Skąd te podejrzenia?
- Tak szybko wyszłaś z tego sklepu. Chyba nie możesz mnie unikać. Jesteśmy sąsiadami, będziemy się często widywać.
Po jego słowach dotarło to do Ciebie, że prawdopodobnie będziesz już go widywać codziennie, jak nie w szkole to na ulicy lub w sklepie. Nie umiałaś sobie tego wyobrazić, ale pomyślałaś, że może gdy się do niego przyzwyczaisz to przestaniesz się dziwacznie zachowywać.
- Jesteś zajęta wieczorem? – Zapytał.
Nic nie odpowiedziałaś, tylko spojrzałaś na niego zaskoczona.
- Heh. – Zrobił poważną minę, jakby coś go wkurzyło. – Czy Ty zawsze jesteś taka małomówna?
- A ty zawsze jesteś taki poważny? – Zmarszczyłaś brwi.
- Chyba tak…
- W każdym razie masz moją odpowiedź, tak, jestem zajęta wieczorem.
Odwróciłaś się od niego z zuchwałą miną idąc dalej w stronę domu, nie zwracając uwagi na to co zrobi Min Ki.
Wieczorem byłaś sama w domu, Twój ojciec miał siedzieć do późna w pracy, a matka wyszła do pracy na drugą zmianę. Siedziałaś przy biurku wpatrując się w książkę od biologii. Próbowałaś się czegoś nauczyć na poniedziałkowy sprawdzian, ale od godziny nic ci nie wchodziło do głowy. Twoje myśli znowu nawiedzał Min Ki. Dlaczego o nim tak dużo myślałaś? Przypominałaś sobie tą sytuacje w sklepie i miałaś wrażenie, że im mniej chcesz się głupio zachowywać, to tak naprawdę tym bardziej Ci to nie wychodziło. Spojrzałaś na zegarek, który pokazywał godzinę 21:00. Nie odrywałaś od niego wzroku przez kilka sekund, gdy nagle usłyszałaś pukanie do okna. Twoja głowa gwałtownie odwróciła się w tamtą stronę i prawie krzyknęłaś z przerażenia, widząc za oknem jakąś postać. Było ciemno w Twoim pokoju, a lampka rozjaśniała tylko biurko, więc Twoja widoczność była ograniczona. Dopiero po jakimś czasie skojarzyłaś, że za oknem jest znajomy Ci chłopak.
- Min Ki? – Szepnęłaś jeszcze ze strachem w głosie.
Zbliżyłaś się do okna, otwierając je.
- Min Ki, jak ty to…
- Brama była otwarta… – Przerwał Ci. - Wspiąć się nie było za specjalnie trudno.
- No tak! – Uderzyłaś się w czoło. – Miałam zamknąć bramę…
- Mogę wejść? – Spytał podtrzymując się za parapet.
Nic nie odpowiadając, bez większego namysłu pomogłaś mu się dostać do swojego pokoju. Gdy już stanął na równe nogi, poprawił swoje czarne spodnie i kurtkę.
- Jak ty to zrobiłeś? – Spytałaś dalej będąc zaskoczoną.
- Gdy byłem mały, brałem udział we wspinaczce górskiej. – Zaśmiał się, siadając na Twoim łóżku, które było niedaleko okna.
- C-Co?.... Nie było łatwiej zadzwonić do drzwi?
- Ale czy wtedy byłoby romantycznie?
Patrzyłaś z góry na jego buzie, na której był szyderczy uśmieszek. Brakowało Ci słów na całą tą sytuacje.
- Po co przyszedłeś? Nie ma rodziców w domu, a ja się uczę. – Wskazałaś palcem na biurko.
- A więc przez to miałaś mieć zajęty wieczór… - Odpowiedział ironicznie.
- Tak, więc skoro wiedziałeś, że mam być zajęta, to po co przyszedłeś? – Dopytywałaś.
- Miałem nadzieje, że namówię Cię na coś innego.
- Na co? Boje się Ciebie… to wygląda jak scena z horroru…
- Jak to? Miało być romantycznie…
- Ale nie jest.
- W takim razie zabieram Cię na spacer.
Osiemnastolatek wstał z łóżka mając zadowoloną minę i poprawiając ubranie podszedł do drzwi prowadzących na korytarz.
- Jak to na spacer? Jest już późno, może być niebezpiecznie.
- Obronię cię w razie czego…
Wyszedł z pokoju, a Ty stałaś zastanawiając się co zrobić. Bałaś się o takiej porze wyjść, ale za razem coś cię popchnęło do tego, że zabrałaś telefon, klucze i zeszłaś na dół za kolegą. Po kilku minutach znalazłaś się na ulicy idąc obok bruneta.
- Gdzie mnie prowadzisz? – Spytałaś z ciekawości.
- Zobaczysz.
Okazało się, że zaprowadził Cię na most nad rzeką Han. Staliście na ścieżce mostu, a zaraz obok jeździły samochody, więc wszystko było trochę zagłuszone. Mimo tego te miejsce było naprawdę piękne. Rzeka wyglądała cudownie, a oświetlone miasto świetnie się komponowało z resztą. Lubiłaś tam przychodzić, ale przez szkołę i naukę bywałaś tam coraz rzadziej, nawet nie pamiętałaś kiedy ostatni raz tam byłaś. Niespodziewanie osiemnastolatek wyjął z kieszeni spodni jakieś opakowanie. Szybko skojarzyłaś, że to zimne ognie. Min Ki przyłożył włączoną zapalniczkę do metalowego drutu, po czym masa zapaliła się. Podał Ci jeden, a Ty wpatrywałaś się w iskry. Nocą zimne ognie zawsze pięknie wyglądały.
- Jaki chcesz wzór? Spróbuje zrobić serce.
Zaczął machać drutem próbując zrobić kształt o jakim wspomniał, ale z tego powodu, że niezbyt mu to wychodziło zaczęłaś się śmiać.
- Ok, serce mi nie wyszło, ale przynajmniej Cię rozśmieszyłem… - Sam zrobił zadowoloną minę, widząc, że się cieszysz.
Spoważniałaś spuszczając wzrok na ziemie. Min Ki wydymał wargi podchodząc do Ciebie bliżej obejmując ramieniem.
- Nie bądź taka poważna… chodź, zjemy coś razem.
Kończąc zdanie złapał Cię za dłoń i zaczął prowadzić za sobą. Idąc miastem zauważyliście budkę z fast foodami, więc chłopak postanowił tam wam kupić coś do jedzenia. Obojgu wziął duże burgery. Gdy szliście dalej nie umiałaś nawet ugryźć jedzenia, bo było za dużo jak na twoją buzie, więc pobrudziłaś sobie policzek. Przyglądając się temu osiemnastolatek przyłożył kciuk do Twojej twarzy, żeby Cię wytrzeć.
- Ej… - Jęknęłaś z niezadowolenia, odsuwając się od niego.
- Co jest? Chyba mogę Cię dotknąć, w końcu postawiłem Ci kolacje.
- Nawet nie żartuj. – Mruknęłaś.
Po kilku minutach usiedliście na ławce, żeby w spokoju zjeść. Chłopak miał apetyt, więc zjadł szybciej od Ciebie. Wpatrywał się jak ledwo zjadasz ogromnego burgera, co trochę Cię zdezorientowało.
- Naprawdę uroczo jesz.
Uśmiechnął się słodko podpierając głowę o rękę, dalej trzymając wzrok na Tobie.
- Tak, ta musztarda dodaje mi uroku…
- Kocham Twoje ironiczne poczucie humoru… - Zaśmiał się.
- Niedługo będę musiała wracać, nie chce, żeby tata wrócił do domu i zobaczył, że mnie nie ma o tak później porze. W dodatku chyba powinnam zrobić mu kolacje, zawsze wraca zmęczony i głodny.
- To może w takim razie zrobimy mu razem jedzenie?
- Chciałbyś?
- Jasne.
Nie spodziewałaś się, że ten wieczór skończy się właśnie na wspólnym robieniu kolacji dla Twojego rodzica, ale mimo to chłopakowi chyba się powiodło. Było romantycznie…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz